"50 twarzy Greya" czyli o co tyle szumu?
Zachęcona burzą medialną oraz wszędzie obecnymi szeptami:"czytałaś już Greya?" postanowiłam sprawdzić o co tyle szumu.
Nie chciałam kupować własnej kolekcji więc szukałam kogoś kto wypożyczyłby mi swoje egzemplarze i już na tym etapie był problem bo albo ktoś czytał i chyba robił notatki (nie wiem) albo już wypożyczył.
W końcu znalazła się dobra duszyczka Andżelika, która zlitowała się nad moim głodem wiedzy.
Otrzymałam pierwszy tom E.L James "50 twarzy Greya" i ... myślałam, że nie dotrwam do końca.
Takiej szmiry literackiej dawno nie czytałam.
Pierwszy tom to nic innego jak podręcznik SPONSORINGU.
On młody bogaty mocno pokręcony psychicznie szuka dziewczyny do łóżka ale takiej, która będzie spełniać jego najdziwniejsze zachcianki.
Ona młoda, niedoświadczona nie może się oprzeć jego urokowi i pieniądzom (chociaż się tego wypiera) lgnie do niego jak ćma do świecy.
Język jakim jest pisana książka jest fatalny - nawet zerknęłam na informacje o autorce, żeby sprawdzić czy jest w ogólne pełnoletnia i byłam w szoku czytając że pracowała w BBC.
Zwroty "O święty Barnabo" i "moja wewnętrzna bogini wykonała salto" albo "moja wewnętrzna bogini leży na kanapie z uśmiechem" które w pierwszym tomie pojawiają się non stop spowodowały że był to najdłużej czytany tom ze wszystkich. Mam też pewne wątpliwości co do jasności przekładu z angielskiego bo przetłumaczenie umowy między Christianem a Ana jako "Umowa uległej" kompletnie mi nie pasuje i źle się to czytało. Uległa? Co to wiek XIX?
Generalnie nie wiem dla kogo ta książka może dla 50 letnich angielskich gospodyń domowych.
Mnie osobiście nie zgorszyły ani opisy zabaw czyt. "Pokoju zabaw" ani nie wpędziły w rozmarzenie no może oprócz historii, że milioner spotyka biedną dziewczynę w właściwie z klasy średniej ale to już było w "Pretty Woman".
Ogólnie pierwszy tom do kosza.
Drugi już o niebo lepszy, widać że ktoś musiał pisarce (czy można ją tak nazwać?) pomóc bo nie ma tylu durnowatych zwrotów a o świętym Barnabie chyba już ani słowem.
Drugi tom "Ciemniejsza strona Greya" bardziej na plus a to za sprawą historii miłosnej, która nawiązuje się między głównymi bohaterami. W literaturze i historii kina znamy przykłady że panna zakochuje się w swoim panie albo że najpierw ze sobą "ten tego" a potem się zakochali.
Ale ja jestem romantyczką-materialistką więc love-story z gatunku milioner i biedne dziewczę mi bardzo pasuje.
Trzeci tom "Nowe oblicze Greya" przynudza bo ileż można czytać kiedy i jak oni to robią i w jakiej pozycji zresztą już samej autorce kończą się pomysły. W trzecim tomie aby sprzedaż nie spadła pojawia się więc wątek kryminalny a właściwie mściwy były pracownik, który próbował swoich sił u Any ale mu nie wyszło (przegrał z popapraną przeszłością i milionami) próbuje im zachwiać małżeńską sielanką.
A teraz już na sam koniec podsumowanie:
Książka nie wywołała u mnie zgorszenia, gorsze obrazy, sceny można zobaczyć od najmłodszych lat w necie za sprawą wszechobecnej pornografii. Jeżeli chodzi o układ pomiędzy głównym bohaterem a niewiastą - też mnie to nie gorszy bo obecnie nawet modne są tego typu układy między ludźmi trzeba zobaczyć ogłoszenia o sponsoringu, tzw. "przyjaciołach do łóżka" lub wejść na portale Sympatia.pl, Cafe.pl itd (ale pamiętajcie że nigdy nie wiecie kto jest po drugiej stronie)
Dobrze, że nie kupiłam własnych egzemplarzy bo jest to "dzieło" do którego never ever nie wrócę i szybko wyrzucę z pamięci a swoją drogą jestem ciekawa jak amerykańce chcą to "dzieło" sfilmować przecież na pornosy można chodzić od 18 lat? Chyba, że mają zamiar wybielić wszystkie sceny tylko nie wiem co z tego finalnie zostanie bo fabułę to ma żadną, aż z ciekawości poczekam w napięciu na ten film.
A jak moje drogie czytelniczki oceniają to "dzieło literackie"?
Nie chciałam kupować własnej kolekcji więc szukałam kogoś kto wypożyczyłby mi swoje egzemplarze i już na tym etapie był problem bo albo ktoś czytał i chyba robił notatki (nie wiem) albo już wypożyczył.
W końcu znalazła się dobra duszyczka Andżelika, która zlitowała się nad moim głodem wiedzy.
Otrzymałam pierwszy tom E.L James "50 twarzy Greya" i ... myślałam, że nie dotrwam do końca.
Takiej szmiry literackiej dawno nie czytałam.
Pierwszy tom to nic innego jak podręcznik SPONSORINGU.
On młody bogaty mocno pokręcony psychicznie szuka dziewczyny do łóżka ale takiej, która będzie spełniać jego najdziwniejsze zachcianki.
Ona młoda, niedoświadczona nie może się oprzeć jego urokowi i pieniądzom (chociaż się tego wypiera) lgnie do niego jak ćma do świecy.
Język jakim jest pisana książka jest fatalny - nawet zerknęłam na informacje o autorce, żeby sprawdzić czy jest w ogólne pełnoletnia i byłam w szoku czytając że pracowała w BBC.
Zwroty "O święty Barnabo" i "moja wewnętrzna bogini wykonała salto" albo "moja wewnętrzna bogini leży na kanapie z uśmiechem" które w pierwszym tomie pojawiają się non stop spowodowały że był to najdłużej czytany tom ze wszystkich. Mam też pewne wątpliwości co do jasności przekładu z angielskiego bo przetłumaczenie umowy między Christianem a Ana jako "Umowa uległej" kompletnie mi nie pasuje i źle się to czytało. Uległa? Co to wiek XIX?
Generalnie nie wiem dla kogo ta książka może dla 50 letnich angielskich gospodyń domowych.
Mnie osobiście nie zgorszyły ani opisy zabaw czyt. "Pokoju zabaw" ani nie wpędziły w rozmarzenie no może oprócz historii, że milioner spotyka biedną dziewczynę w właściwie z klasy średniej ale to już było w "Pretty Woman".
Ogólnie pierwszy tom do kosza.
Drugi już o niebo lepszy, widać że ktoś musiał pisarce (czy można ją tak nazwać?) pomóc bo nie ma tylu durnowatych zwrotów a o świętym Barnabie chyba już ani słowem.
Drugi tom "Ciemniejsza strona Greya" bardziej na plus a to za sprawą historii miłosnej, która nawiązuje się między głównymi bohaterami. W literaturze i historii kina znamy przykłady że panna zakochuje się w swoim panie albo że najpierw ze sobą "ten tego" a potem się zakochali.
Ale ja jestem romantyczką-materialistką więc love-story z gatunku milioner i biedne dziewczę mi bardzo pasuje.
Trzeci tom "Nowe oblicze Greya" przynudza bo ileż można czytać kiedy i jak oni to robią i w jakiej pozycji zresztą już samej autorce kończą się pomysły. W trzecim tomie aby sprzedaż nie spadła pojawia się więc wątek kryminalny a właściwie mściwy były pracownik, który próbował swoich sił u Any ale mu nie wyszło (przegrał z popapraną przeszłością i milionami) próbuje im zachwiać małżeńską sielanką.
A teraz już na sam koniec podsumowanie:
Książka nie wywołała u mnie zgorszenia, gorsze obrazy, sceny można zobaczyć od najmłodszych lat w necie za sprawą wszechobecnej pornografii. Jeżeli chodzi o układ pomiędzy głównym bohaterem a niewiastą - też mnie to nie gorszy bo obecnie nawet modne są tego typu układy między ludźmi trzeba zobaczyć ogłoszenia o sponsoringu, tzw. "przyjaciołach do łóżka" lub wejść na portale Sympatia.pl, Cafe.pl itd (ale pamiętajcie że nigdy nie wiecie kto jest po drugiej stronie)
Dobrze, że nie kupiłam własnych egzemplarzy bo jest to "dzieło" do którego never ever nie wrócę i szybko wyrzucę z pamięci a swoją drogą jestem ciekawa jak amerykańce chcą to "dzieło" sfilmować przecież na pornosy można chodzić od 18 lat? Chyba, że mają zamiar wybielić wszystkie sceny tylko nie wiem co z tego finalnie zostanie bo fabułę to ma żadną, aż z ciekawości poczekam w napięciu na ten film.
A jak moje drogie czytelniczki oceniają to "dzieło literackie"?

Haha, no nie zachęciłaś mnie do przeczytania. :D
OdpowiedzUsuńHahaha czytasz na własna odpowiedzialność:))))
UsuńHehe świetna recenzja :) Nie czytałam, jakoś nigdy nie czułam takiej potrzeby i widzę, że dobrze się stało :))))
OdpowiedzUsuńNic nie straciłaś:)))
UsuńNie czytałam, i nie mam zamiaru, wolę ambitniejsze książki :). Chociaż teraz czytam 3 tom zmierzchu. film wyszedł fatalnie, książka jest o wiele lepsza jednak niektóre wątki mnie wręcz irytują :P
OdpowiedzUsuńSłyszałam ta opinie ze film skopali równo a książka super
UsuńCzytałam, jak zacznę jakąś książkę to już ją kończę z poczucia przyzwoitości, a tu cała trylogia... ze strony na stronę coraz gorzej, moja wewnętrzna bogini błagała mnie żebym przestała, ale to było jak jakiś przymus. Trzecią część już tylko przerzucałam, bo jakoś w ogóle mi się nie komponowało ostre rżnięcie ze słodkopierdzącą historią jak to miłość Any wyzywoliła Greya od mrocznej przeszłości... gniot, gniot, po stokroć gniot!!!
OdpowiedzUsuńAle najlepsze jest że po nim pojawił się nagle wysyp innych podobnych tematyką książek, równie ambitnych. Facepalm.
I ciekawi mnie jeszcze, ile biednych gospodyń domowych stwierdziło po tej lekturze, że ich życie seksualne ssie i zalogowało się na seks czatach sado - maso :D
O matko, kogo witam kogo goszczę:)))))) uwielbiam twój cykl z komentarzami do słów kluczowych hahaha. Juz sobie wyobrazam stara angielska gruba babe w obcisłym lateksowym kombinezonie ktora mowi do meza "jestem twoja uległa" WTF
UsuńNie czytałam, nie zamierzam :P
OdpowiedzUsuńTak trzymać:)))
UsuńPolska wersja językowa to straszna szmira, ale angielska to niezły zboczony erotyk :P
OdpowiedzUsuńTakie wrażenie odniosłam na początku broniąc tego "dzieła" ze wina leży w przekładzie
UsuńJa szczerze stwierdzam że książka bardzo mi się podobała. Za to co do filmu to...odradzam. Tak samo miałam ze zmierzchem. Gdy wyszedł, chodziłam wtedy do gimnazjum. Nie migłam oderwać się od książki a filmu też nie lubię
OdpowiedzUsuń